Orki z Majorki?


W 2017 udało nam się wyjechać na Majorkę
Piękna wyspa. Dużo pozytywnych wrażeń, bo jednak tydzień czasu to już można coś przeżyć. To był mój pierwszy lot z ukochaną osobą. Tak się złożyło, że dotąd leciałam sama. Miła odmiana 😊 


Samo miejsce - Can Picafort również polecamy. Piękne miejsce, plaża piaszczysta, trochę skalista, w zależności od tego jak daleko się pójdzie. Najpiękniej jednak jest na plaży w Alcudia. Ta hiszpańska wyspa, z której kojarzymy Orki z Majorki, czy szaloną piosenkę poprzedniego stulecia... zachwyciła mnie swoim urokiem.. i przede wszystkim ciepłem. Pogoda w tamtym czasie (ostatni tydzień września) podobno była lepsza, niż w uprzednim miesiącu. A to przecież już po sezonie! 
Urzekła, tak. Pięknym kolorem wody, uprzejmymi ludźmi i atrakcyjną Marcadoną, która miała przepyszny jogurt ananasowo kokosowy, którego smak zapamiętam do końca życia. A dodatkowo pomagał też na spalenie słońcem... 🙈


Niestety.. na Majorce żadnych orek nie było... tylko jeden mały wieloryb, ale szybko wrócił z powrotem do Polski... ;)) 
Gdy tam się wybieraliśmy spodziewałam się w zasadzie tylko plaży, wody i zachodów słońca. Generalnie odpoczynku, relaksu, opalania się, grzania w słońcu. Naładowania baterii słoneczych i tak dalej.. Miłą niespodzianką był jednak widok pięknych wzniosłych gór, które wychylały się za morzem, a jeszcze milszą sama wyprawa w nie, podczas objazdu wyspy. 
Jechaliśmy stuletnim, drewnianym pociągiem, tramwajem i płynęliśmy statkiem. Widzieliśmy przecudne jezioro wgłąb jaskini, z lazurową wodą, ozdobione gdzieniegdzie światłami.
Dodatkowo zwiedziliśmy hiszpańskie miasteczko, poznając swojskie kąty, koty... i opuncję figową, która zostawiła mi swoje kolce w moich palcach. Fu!
Jeśli ktokolwiek z was będzie miał ochotę dotknąć tą małą żółtą podłużną kulkę swoimi łapkami - zdecydowanie nie polecam. Kaktusy jednak kłują maleńkimi igłami. Lepiej podziwiać z daleka... niż potem nie móc żyć. Palce uratowane, ale samo doświadczenie... no, serio. Pięknie wygląda a w obyciu jest okropnie.
Natomiast same widoki, plaże... i ten majorkański pyszny migdał! Fantastic! Zwiozłam całą gamę migdałową - olejek migdałowy (kosmetyczny), likier migdałowy (najlepszy ever jaki piłam), migdały same w sobie - słodkie, miękkie, dużo lepsze niż te amerykańskie. Dodaję parę zdjęć, bo jednak opis nie oddaje tego całego piękna Majorki.
Jakby ktoś się zastanawiał - niech przestanie i po prostu jedzie. Bajka! 




















Komentarze

Popularne posty