Słowa, których nie powinno się mówić fotografowi


Ostatnio coraz częściej spotykam się w internecie z serią zdań, których nie powinno się mówić dziewczynom / facetom/ ciężarnym i... chociażby fotografom. Wiadomo, część oburza się, że większość teraźniejszych "fotografów" nie ma nic wspólnego z fotografią prócz tego, że robią zdjęcia i mają aparat, a jeśli chodzi o wiedzę jest bliska zero, a więc wg niektórych "klientów" oznacza to, że wolno im mówić wszystko, bez jakichkolwiek skutków. No cóż. Rozumiem, że osób nie-fotograficznych jest coraz więcej i powstała na to niezła moda, ale bez przesady.

a tu taki mały obrazek na rozładowanie atmosfery :D 
oto co się stanie, jeśli moda pójdzie głębiej :<

No bo racja. Mnie też irytują osoby, które kupią sobie aparat i zaraz strzelają sobie funpage na facebooku ze swoimi zdjęciami, które.. ekhm.. no sami wiecie... jeszcze daleka droga przed nimi i już uważają się za niewiadomojakiego specjalistę w dziedzinie.
ALE Nie wszyscy Ci "XYZ Photography" zasłużyli sobie na brak szacunku. Znam naprawdę wiele osób, które jeszcze może nie są zawodowcami z papierkiem, ale ich zdjęcia robią wrażenie. I odwrotnie - ludzi, którzy może i papier mają, ale... no cóż. Wystarczy spojrzeć na portfolio. ;)
Niestety jednak zazwyczaj takie teksty spotykają tych, którzy zasługują na zupełnie odwrotne reakcje. Boże broń od ludzi, którzy mają nas za nic.



Przyznam, gdy osobiście spotykam się w takich sytuacjach z tekstami tego typu.. zazwyczaj po prostu opadają mi ręce i nic nie mówię. Czasem brak słów. A czasem.. czasem po prostu wiesz, że głową muru nie przebijesz i dalsza konwersacja zazwyczaj większego sensu nie ma.
Nie wiem, czy wynika to z ludzkiej niewiedzy, czy po prostu czystego nietaktu, a czasem wręcz głupoty? Rozumiem, żyjemy w takich a nie innych czasach, no ale bez przesady. :)
Po rzeczach tego typu w większości radziłabym spodziewać się albo totalnego odrzucenia, albo... przywalenia statywem. Niektórzy mogą też po cicho mordować wewnątrz własnego umysłu. AH!
W każdym razie - polecam - najpierw myślmy potem mówmy.

Tak czy inaczej oto zbiór kilkunastu takich zdań. 
Słowa, których nie powinno się mówić fotografowi:
(większość z nich traktuję z przymrużeniem oka i podchodzę do tego z dystansem, 
jednakże niektóre są i śmieszne i żenujące zarazem na tyle, że warto o nich napisać) 

1. Z takim aparatem to i ja mogę robić dobre zdjęcia!
(no to proszę, śmiało - rób, kto Ci broni? tylko nie zapomnij przełączyć trybu z auto na M)

2. Zrobiłbym takie samo zdjęcie swoim iPhonem.
(nie mam nic do iPhonów, sama też używam i jestem zadowolona z efektów, no ale... no po prostu NIE zrobiłbyś, wierz mi, choćby w kwestiach dalszych czynności związanych z tym zdjęciem)

3. Zrób mi sesję za darmo, to będzie świetna promocja dla Ciebie. 
(jak będę chciała to zrobię za darmo, bo zdarza się, że robię TFP... ale to mój osobisty wybór i nikt mi nie będzie niczego narzucał)

4. Czy możesz usunąć swój watermark z tych zdjęć? 
(mój ulubiony tego typu - gdy zdarza się w sytuacji wystawienia zdjęcia do Web)

5. Zamierzasz to później poprawić w Photoshopie, prawda?
(choć bardziej mnie martwią teksty w stylu "wyślij mi wszystkie zdjęcia z sesji, najlepiej prosto z karty"... ekhm, no nie, błagam...)

6. Daj spokój, to tylko kilka zdjęć!
(nie ma problemu, pod warunkiem, że i Ty coś poświęcisz w tej sytuacji)

7. Twoja praca to banał, wystarczy TYLKO nacisnąć jeden guzik. 
(mój faworyt, zdecydowanie :D) 

8. Mogę to sobie wydrukować z Facebooka?
(pewnie, powodzenia... ;))

9. Boże, fantastyczne zdjęcia! Jaki masz aparat?
(To tak, jakby Makłowiczowi czy Okrasie powiedzieć, że obiad smaczny, bo garnki mają firmowe)

10. Chciałem zaprosić Cię na urodziny, tylko nie zapomnij aparatu!
(a mogę zapomnieć o prezencie?)

11. Czy dostanę zniżkę, jeśli sam wyedytuję zdjęcia? Mam jeden program - nazywa się Paint.
(...)

12. Nie przesadzasz z ceną? Przeznaczyliśmy na fotografa 50 zł, to za mało?
(... nie no, kup sobie dobrą matrycę za 5-10 tys złotych w górę, do tego odpowiedni obiektyw, gdzie dobre szkło mieści się w granicach od ok 500/1000zł i wyżej, do tego oprogramowanie komputera, kursy, szkoły, uprawnienia - tak, w kościele chociażby trzeba mieć skończony kurs, za który płaci się ok. 500zł,  prąd, plus nasz czas włożony w pracę na miejscu i w domu (od kilkunastu do kilkudziesięciu godzin), dojazd - paliwo i inne środki transportu. No ale kurka - na prawdę 50 zł to za mało?)


kadr z filmu "About time", który mi pasuje sytuacją, co ma w myśli fotograf, gdy... ;) sami wiecie.

Komentarze

Popularne posty